piątek, 25 stycznia 2019

Ustawa blokująca podwyżki cen energii już podpisana

Prezydent Andrzej Duda podpisał nowelę m.in. obniżającą akcyzę na energię elektryczną. Poinformował o tym w niedzielę rzecznik prezydenta Błażej Spychalski. Sejm uchwalił ustawę w piątek, a Senat poparł ją bez poprawek w nocy z piątku na sobotę.

Znalezione obrazy dla zapytania prÄ…d

Obniża ona akcyzę na energię elektryczną z 20 do 5 zł za jedną megawatogodzinę, obniża też o 95 proc. opłatę przejściową, płaconą co miesiąc przed odbiorców energii elektrycznej w rachunkach. Natomiast opłaty przesyłowe i dystrybucyjne, płacone przez odbiorców zostają zamrożone na poziomie z 31 grudnia 2018 r., co ma zapobiec podwyżkom cen prądu w 2019 r. 

Nowa ustawa nakazuje też, że przedsiębiorstwo energetyczne, które po dniu 30 czerwca 2018 r. zawarło umowy sprzedaży energii z ceną lub stawką opłaty wyższą od tej wynikającej z ostatnio obowiązującej umowy, jest zobowiązane do zmiany warunków najpóźniej do 1 kwietnia 2019 r., ze skutkiem od dnia 1 stycznia 2019 r. Nowelizacja przewiduje też, że gdy ceny i stawki opłat w taryfie lub cenniku energii elektrycznej na 2019 r. zostały ustalone na podstawie przepisów obowiązujących, zanim ustawa weszła w życie, przedsiębiorstwa energetyczne mają wystąpić do prezesa Urzędu Regulacji Energetyki z wnioskiem o zmianę taryfy. Będą miały na to czas do 30 stycznia 2019.

źródło: https://www.prawo.pl/podatki/ceny-energii-ustawa-o-obnizce-akcyzy-podpisana,350932.html

Prezydent apeluje o wsparcie dla bezpłatnej pomocy prawnej

Rozwiązania zawarte w znowelizowanej ustawie o bezpłatnej pomocy prawnej to element zaspokojenia potrzeby sprawiedliwości i poczucia, że żyje się w państwie praworządnym - stwierdził Andrzej Duda. Podczas piątkowego spotkania z przedstawicielami mediów lokalnych zaapelował o wsparcie w popularyzacji wiedzy o nowych zasadach świadczenia takiej pomocy.

- Zwracamy się do państwa, którzy w sensie medialnym są najbliżej mieszkańców i też w bardzo wielu przypadkach są dla nich najbardziej wiarygodni, o wsparcie - mówił prezydent. I dodał, że chodzi "o wsparcie w tym, żeby informować, że jest ustawa, która ma bardziej pomóc w dostępie do nieodpłatnej pomocy prawnej, żeby uświadamiać możliwość korzystania z niej, żeby patrzeć na ręce włodarzom lokalnym, starostom, wojewodom, czy ta nieodpłatna pomoc prawna rzeczywiście jest organizowana zgodnie z ustawą, czy podmioty ją świadczące są wyłaniane a następnie, by monitorować, jak ta pomoc się odbywa".

- Chcemy, żeby te rozwiązania służyły jak najlepiej zwykłemu człowiekowi, właśnie temu człowiekowi w potrzebie, który bardzo często tej pomocy otrzymać nie jest w stanie w inny sposób niż tylko poprzez taką nieodpłatną, a jednak profesjonalną pomoc prawą. I na tym nam ogromnie zależy - mówił prezydent.

Zmiany wprowadzone od początku tego roku do ustawy o nieodpłatnej pomocy prawnej oraz edukacji prawnej na wniosek Andrzeja Dudy, usunęły spis uprawnionych wykaz osób, którym taka bezpłatna pomoc prawna przysługiwała na etapie przedsądowym. Dotychczas do takiej pomocy były uprawnione m.in. osoby, którym przyznano świadczenie z pomocy społecznej, posiadające Kartę Dużej Rodziny, które nie ukończyły 26 lat albo ukończyły 65 lat, kobiety w ciąży oraz ofiary klęsk żywiołowych. Obecnie ustawa stanowi, że "osoba uprawniona, przed uzyskaniem nieodpłatnej pomocy prawnej lub nieodpłatnego poradnictwa obywatelskiego, składa pisemne oświadczenie, że nie jest w stanie ponieść kosztów odpłatnej pomocy prawnej". 

Znowelizowana ustawa przewiduje też instytucję poradnictwa obywatelskiego. Polega ona na udzieleniu wsparcia przez przygotowanie planu rozwiązania problemu, z jakim zgłasza się osoba potrzebująca. Doradca poinformuje interesanta o przysługujących mu uprawnieniach i o spoczywających na nim obowiązkach, a także udzieli pomocy w samodzielnym rozwiązaniu problemu, w tym w realizacji przygotowanego wspólnie planu.

źródło: https://www.prawo.pl/prawnicy-sady/bezplatna-pomoc-prawna-prezydent-prosi-o-popularyzacje,362661.html

Firmy słabo przygotowane do kontroli podatkowych

Częste zmiany prawa podatkowego skutecznie komplikują życie przedsiębiorców. Firmy nie mają skutecznych procedur, które ułatwiłyby im prowadzenie sporów ze skarbówką. Tymczasem urzędnicy są coraz bardziej skuteczni i coraz lepiej przygotowani do prowadzenia kontroli – takie m.in. wnioski płyną z najnowszego raportu EY i AXA.
Znalezione obrazy dla zapytania kontrola

Badanie zostało przeprowadzone w ramach projektu Bezpieczny podatnik. Jego celem jest zwiększenie bezpieczeństwa podatkowego firm. Zbadano grupę 500 firm.
Kontrole w czasie rzeczywistym

Zdaniem ekspertów, organy podatkowe przenoszą ciężar walki z nieprawidłowościami podatkowymi na etap analizy danych, planowania i typowania do kontroli. Umożliwiły to m.in. jednolite pliki kontrolne. Nowe narzędzia, którymi dysponują organy podatkowe, a także te które zostaną wprowadzone w najbliższych miesiącach, sprawiają, że każda firma jest sprawdzana systematycznie, w sposób ciągły. Tradycyjna kontrola prowadzona w siedzibie przedsiębiorstw jest tylko zwieńczeniem całego procesu. Z badania wynika, że firmy nieźle sobie radzą w bieżącą obsługą podatków. Czują się jednak bardzo słabo przygotowane do kontroli i ewentualnych sporów podatkowych.

Konieczne zarządzanie ryzykiem

Firmy muszą nauczyć się świadomego zarządzania ryzykiem podatkowym w taki sposób, aby zminimalizować wynikające z niego zagrożenie. Ma to istotne znaczenie dla podatników. Dane wskazują bowiem na lawinowo rosnącą liczbę postępowań karnych skarbowych wobec przedsiębiorców i menadżerów odpowiedzialnych za finanse. Z badania EY i AXA wynika, że w 2017 r. było ich ok. 65 tys. Według szacunków ekspertów w 2018 r. ich liczba może wynieść nawet 100 tys.

Priorytetem uszczelnienie systemu podatkowego

Ministerstwo Finansów chwali się co jakiś czas uszczelnianiem systemu podatkowego. Kontrole skarbówki stają się coraz skuteczniejsze. Potwierdza to również badanie EY i AXA.

Znalezione obrazy dla zapytania kontrolaZ raportu wynika, że w pierwszym półroczu 2018 r. urzędy celno-skarbowe przeprowadziły łącznie 1700 kontroli, ustalając zobowiązania podatkowe na kwotę 6,4 mld zł. W tym samym okresie 2017 r. odbyły się 2633 kontrole zakończone ustaleniami na łączną kwotę 7,44 mld zł. W konsekwencji średnia kwota ustaleń na jedną kontrolę wyniosła w 2018 r. 3,55 mln zł, a w tym samym okresie rok wcześniej było to 2,82 mln zł. Poprawę efektywności fiskusa widać również w działaniach urzędów skarbowych. W pierwszym półroczu 2018 r. przeprowadziły łącznie 10 361 kontroli. Kwota ustaleń wyniosła 3,88 mld zł. W analogicznym okresie 2017 r. urzędy zakończyły w sumie 13 854 kontroli. Wykazane zaległości wyniosły 3,21 mld zł. Średnia kwota ustaleń na jedną kontrolę w 2018 r. była wyższa niż rok wcześniej. Wyniosła 375 tys. zł. W 2017 r. było to o 232 tys. zł mniej. Zdaniem MF, zmiana modelu typowania do kontroli powoduje ciągły wzrost efektywności urzędników skarbowych. Pomogły tu z pewnością jednolite pliki kontrolne.

Mniej czasu na przygotowanie się do kontroli

Eksperci EY i AXA zwracają uwagę, że kontrola prowadzona przez urzędy celno-skarbowe wygląda zupełnie inaczej niż ta, do której przedsiębiorcy zdążyli się przyzwyczaić. Podkreślają, że kontrole odbywają się na podstawie upoważnienia do jej przeprowadzenia i rozpoczynają się od razu po dostarczeniu lub okazaniu legitymacji służbowej kontrolera. W uzasadnionych przypadkach odbywa się to nawet bez upoważnienia. Ważną zmianą jest zniesienie obowiązku doręczenia kontrolowanym firmom zawiadomienia o zamiarze wszczęcia postępowania kontrolnego.

Nieprzyjazny system podatkowy

Przedsiębiorcy postrzegają administrację skarbową raczej negatywnie. Ich zdaniem system podatkowy jest nieprzejrzysty, represyjny i wymaga wielu zmian. Opinia przedsiębiorców stoi w sprzecznością w promowaną przez Ministerstwo Finansów ideą 3xP, zgodnie z którą prawo podatkowe ma być proste, przejrzyste i przyjazne. 90 proc. przedsiębiorców uważa, że obowiązujący w Polsce system podatkowy jest skomplikowany. Zdaniem 88 procent badanych, podatki dla firm powinny zostać uproszczone. Trzy czwarte badanych stwierdziło natomiast, że system podatkowy w Polsce jest represyjny.

Wśród największych zagrożeń dla bezpieczeństwa podatkowego firm ankietowani wskazali:
niestabilność prawa i zachodzące w nim zmiany – 93 proc.,
niejednoznaczność przepisów – 90 proc.,
urzędnicy skarbowi – nastawienie do firm i kompetencje – 88 proc.,
fiskalizm państwa – 84 proc.

- Wyniki te świadczą o tym, że w realizacji priorytetów stawianych przed KAS jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia. Oprócz wielu niewątpliwie słusznych i skutecznych działań, związanych z uszczelnieniem podatków, KAS musi szukać ścieżek odbudowania zaufania przedsiębiorców do państwa. To długa droga ze względu na lata, w czasie których budowany był mur pomiędzy obiema stronami, jednak warto nią pójść. Sukces w walce z nadużyciami powinien stać się fundamentem nowego, bardziej przyjaznego dla przedsiębiorców systemu podatkowego – komentuje Michał Pastuszka, kierujący projektem Bezpieczny podatnik. Dodaje, że każde z wprowadzonych rozwiązań powinno być rozpatrywane z dwóch stron – na ile spowoduje zwiększenie wpływów budżetowych i na ile będzie się przyczyniać do budowania zaufania do państwa.
Firmy nie są przygotowane do kontroli

Nowe narzędzia, którymi dysponują organy podatkowe, zaostrzenie kar, a także nowy sposób prowadzenia kontroli, wymagają od firm znacznie lepszego przygotowania. Zdaniem Tomasza Rolewicza, associate partnera w dziale doradztwa podatkowego, skuteczna obrona rozliczenia podatkowego firmy w dużej mierze uzależniona jest od odpowiednio opracowanej strategii oraz działań wdrożonych na najwcześniejszym etapie kontroli. – Warto też podjąć skutecznie przygotowania, zanim kontrola się rozpocznie. Gdy kontrolerzy pukają do drzwi firmy, przedsiębiorca ma naprawdę mało czasu na reakcję – dodaje ekspert.

Tymczasem z raportu wynika, że firmy nie są przygotowane do kontroli i do sporu ze skarbówką. Tylko nieco więcej niż połowa z ankietowanych firm deklaruje posiadanie procedur podatkowych (52 proc.). Podobnie jest z procedurami przygotowywania i składania deklaracji podatkowych. 71 proc. firm potwierdza, że osoby odpowiedzialne za podatki przechodzą regularne szkolenia. Jednakże w przypadku 53 proc. firm takie szkolenia odbywają się raz na rok lub rzadziej. - Przy częstych zmianach prawa podatkowe może to być niewystarczające – podkreślają autorzy badania.

Obawy ekspertów budzi również fakt, że przedsiębiorcy nie stosują procedur bezpieczeństwa. Z badania wynika, że firmy składające jednolite pliki kontrolne nie sprawdzają ich w sposób dostateczny. Tylko 38 proc. badanych firm posiada procedury weryfikacji plików. Najgorzej firmy wypadają jednak w kontekście procedur przeciwdziałania wyłudzeniom VAT. Aż 65 proc. ich nie stosuje. Firmy jeszcze słabiej są przygotowane na kontrolę podatkową. Jedynie 20 proc. badanych przedsiębiorstw posiada procedury obsługi kontroli. Aż 85 proc. firm uważa, że wystarczającą czynnością jest po prostu wyznaczenie odpowiedniej osoby do obsługi kontroli. Najczęściej jest to jednak ta sama osoba, która odpowiadała za przygotowanie deklaracji podatkowych.

Do sporu trzeba się przygotować

Z badania wynika także, że tylko 21 proc. przedsiębiorców posiada procedury na wypadek sporu z fiskusem. 11 proc. firm stworzyło w tym celu odpowiednie procedury. Poza nielicznymi wyjątkami badane podmioty nie dysponowały nawet listami osób, które mogłyby odpowiadać w razie sporu.

- Wyniki wyraźnie świadczą o tym, że firmy są bardzo słabo przygotowane do funkcjonowania w nowej rzeczywistości podatkowe. Rozwiązania, które do tej pory były skuteczne i które pozwalały minimalizować ryzyko, przestają wystarczać. Dlatego powinny zostać przeanalizowane i dostosowane do zmian, które wprowadził fiskus – ocenia Piotr Wójcik, dyrektor departamentu ubezpieczeń OC AXA.

Agnieszka Tałasiewicz, partner zarządzający kancelarią prawną EY Law, zwraca uwagę, że w sytuacji kontroli prawdziwym wyzwaniem jest szybkie podjęcie decyzji, co jest dla firmy najbardziej korzystne. Czy będziemy bronić starej decyzji, żeby wygrać spór, czy uważamy, że korzystniej będzie zrezygnować i nie walczyć. - Trzeba umieć ocenić posiadaną w firmie dokumentację księgową czy podatkową z punktu widzenia potencjalnego sporu, a w szczególności postępowania sądowego. Szalenie ważne jest więc odłożenie na bok wszelkich emocji i zimna kalkulacja dostępnych opcji – dodaje Tałasiewicz.
Podatki to nie tylko księgowość

Alicja Sarna, doradca podatkowy, partner w MDDP, komentując wyniki badania, zwraca uwagę, że na rozliczenia podatkowe w firmach wpływ ma nie tylko księgowość, ale również inne działy biznesowe. Jej zdaniem, trzeba mieć tego świadomość, zwłaszcza przy obecnym, restrykcyjnym podejściu organów podatkowych, ale także ułatwionym dostępie do różnego rodzaju informacji w firmie. Zdaniem Sarny, podatnicy powinni zwracać uwagę nie tylko na poprawność deklaracji. Istotne znaczenie ma tutaj stworzenie odpowiednich procedur przepływu informacji, obiegu dokumentów, weryfikacji danych i kontrahentów. Pozwala to na zminimalizowanie pociągnięcia do odpowiedzialności karnej skarbowej. Warto też stworzyć wzory zachowań i instrukcji, w jaki sposób pracownicy, na poszczególnych poziomach stanowisk, powinni zachować się, gdy spotkają w firmie urzędnika, który właśnie przyszedł na kontrolę.
źródło: https://www.prawo.pl/podatki/kontrole-podatkowe-coraz-skuteczniejsze-raport-ey-2018-2019,356791.html

Opodatkowanie bitcoinów po nowemu


Znalezione obrazy dla zapytania bitcoin
Od początku stycznia obowiązują nowe zasady opodatkowania bitcoinów. Wcześniej w polskim prawie podatkowym nie obowiązywały szczególne reguły opodatkowania w tym zakresie.

Celem artykułu pt. Opodatkowanie obrotu kryptowalutami na gruncie podatków dochodowych w świetle zmian od 1 stycznia 2019 r. – zagadnienia praktyczne opublikowanego w styczniowym numerze Przeglądu Podatkowego jest rozważenie praktycznych skutków tej zmiany w odniesieniu do zagadnień praktycznych.

Zasadniczo należy pozytywnie ocenić uchwalenie ustawy nowelizującej, której przyświecał cel w postaci uporządkowania zasad opodatkowania obrotu kryptowalutami na gruncie podatków dochodowych. Cel ten został zrealizowany, choć nie sposób nie dostrzec obszarów, w których ustawa ta nie rozwiewa istniejących wątpliwości lub wręcz je mnoży.

źródło: https://www.prawo.pl/podatki/opodatkowanie-bitcoinow-nowe-zasady-styczen-2019,362044.html

Pierwsze giełdy kryptowalut z licencją KNF

Na opublikowanej 21 stycznia liście „małych firm płatniczych” znalazły się Tapik – operator platformy Bitclude oraz giełda Coinquista. To spore zaskoczenie, biorąc pod uwagę fakt, jak Komisja dotychczas traktowała firmy z tej branży.

Bitclude ma wystartować już za dwa tygodnie – licznik tyka tutaj: www.bitclude.com. Swojego zadowolenia na łamach serwisu Comparic.pl nie krył szef giełdy, Jakub Wierzcholski. - Bitclude stanie się pierwszą w pełni legalnie działającą giełdą kryptowalut w Polsce. Po długich rozmowach z nadzorcą udało nam się wypracować rozwiązania, które pozwoliły nam znaleźć się na liście instytucji – mówił. Drugą platformą jest Coinquista. - Od początku zależało nam na najwyższej jakości usług. Naszym wyróżnikiem ma stać się bezpieczeństwo, na które kładziemy ogromny nacisk. Wykorzystujemy najnowocześniejsze technologie, przeprowadzamy regularne audyty i stosujemy proaktywne podejście, aby chronić naszych użytkowników. Za development Coinquisty odpowiada 10Clouds - jedna z czołowych polskich firm tworzących oprogramowanie - mówi Ireneusz Pukin, założyciel i CEO Coinquisty.

Umieszczenie obu firm na liście małych firm płatniczych to spora zmiana. Jak dotąd KNF raczej ostrzegał przed giełdami kryptowalutowymi. Jeszcze podczas ostatniej aktualizacji swojej listy ostrzeżeń umieścił na niej platformę BitMarket24. Przypadek Bitclude oraz Coinquisty jest na pewno pozytywnym sygnałem dla całej branży kryptowalut. Oczywiście nie można wyciągać na tej podstawie daleko idących wniosków, ale być może utoruje to drogę do „legalizacji” innym przedstawicielom branży, a być może nawet ściągnie do Polski z powrotem tych, którzy musieli przenieść się do innych jurysdykcji.

źródło: https://www.rp.pl/Gielda/190129731-Pierwsze-gieldy-kryptowalut-z-licencja-KNF.html

środa, 23 stycznia 2019

Pięciokrotny wzrost zachorowań na odrę w 2018 roku

Znalezione obrazy dla zapytania szczepionkaW 2018 roku zanotowano w Polsce 339 przypadków odry, podczas gdy w 2017 r. były 63 zachorowania na tę chorobę - wynika z raportu opublikowanego przez Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny.

Jak przypomina instytut, odra jest jedną z najbardziej zaraźliwych chorób. Zakażenie szerzy się drogą kropelkową i przez bezpośrednią styczność z wydzieliną jamy nosowo-gardłowej chorej osoby. Objawy choroby to gorączka, mocny kaszel, wysypka plamisto-grudkowa, zapalenie spojówek, światłowstręt i nieżyt błony śluzowej nosa.

Odra jest najbardziej niebezpieczna dla dzieci do 5 lat i osób z zaburzeniami układu odporności. Dość częste są powikłania po odrze. Lżejsze to np. zapalenie ucha środkowego i zakażenie żołądkowo-jelitowe, a poważniejsze, m.in. zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych.

Sprzeczne wytyczne dla pracodawców w sprawie RODO

Podobny obrazDwa urzędy i dwa różne stanowiska w sprawie przechowywania CV kandydatów, którzy nie zostali zatrudnieni. UODO twierdzi, że CV trzeba usunąć od razu po zakończeniu rekrutacji. Ministerstwo Cyfryzacji zaś, że dokumenty można przechowywać na wypadek późniejszych roszczeń niedoszłego pracownika.

Ministerstwo Cyfryzacji opublikowało dziś objaśnienia prawne w sprawie przechowywania CV po zakończeniu rekrutacji. To stanowisko, które podoba się przedsiębiorcom. Problem jednak w tym, że UODO twierdzi, że jest jedynym organem z prawem do wydawania wytycznych i interpretowania przepisów o ochronie danych osobowych i to właśnie UODO z jego odmiennym stanowiskiem będzie kontrolować przestrzeganie RODO. Co więc robić? Trzymać CV - jak radzi MC, czy niszczyć - jak radzi UODO?

MC i UODO - dwie różne interpretacje tych samych przepisów

Kodeks pracy nie przesądza, przez jaki czas mogą być przechowywane dane kandydata, z którym umowa nie została zawarta. Po zakończeniu rekrutacji przetwarzanie takich danych nie jest już przecież niezbędne do podjęcia czynności przygotowujących do jej podpisania, a więc tym bardziej do wykonania umowy – bo pracodawca wybrał na to stanowisko innego kandydata. Ale jeśli pracodawca usunie CV, a niedoszły pracownik zgłosi się z zarzutem np. dyskryminacji w zatrudnieniu, to pracodawca będzie bezbronny.

Po zakończonej rekrutacji pracodawca ma prawo przechowywać dokumenty rekrutacyjne osób, które nie zostały zatrudnione, w celach ochrony przed ewentualnymi roszczeniami mogącymi pojawić się w związku z prowadzoną uprzednio rekrutacją - takie stanowisko zaprezentował dziś Marek Zagórski, minister cyfryzacji. I o taką interpretację przepisów od wejścia w życie wielkiej unijnej reformy ochrony danych osobowych (RODO) apelowali prawnicy i pracodawcy. To zwrot o 180 stopni w tej kwestii i interpretacja odmienna od forsowanej od miesięcy przez Urząd Ochrony Danych Osobowych.

UODO od maja konsekwentnie stoi bowiem na stanowisku, że dane osobowe kandydata, z którym pracodawca nie zdecydował się zawrzeć umowy o pracę, należy trwale usunąć (np. poprzez zniszczenie bądź odesłanie) niezwłocznie po zakończeniu procesu rekrutacji, tj. podpisaniu umowy o pracę z nowozatrudnionym pracownikiem, chyba że ze względu na zainteresowanie przyszłymi naborami sam wyraża zgodę na dłuższe wykorzystywanie jego danych. To wskazówki zawarte w oficjalnym poradniku wydanym przez UODO „Ochrona danych osobowych w miejscu pracy” >.

Prawnicy ostrzegają, że takie działanie może narazić pracodawcę na przykre konsekwencje. - Nie podzielam tak kategorycznego stanowiska UODO, co oczywiście nie znaczy, że dane kandydata można przechować latami – mówi prof. Arkadiusz Sobczyk, partner zarządzający w kancelarii Sobczyk i Współpracownicy. Podobnie uważa dr Dominika Dörre-Kolasa, radca prawny, partner w kancelarii Raczkowski Paruch.

Dlaczego minister wydaje objaśnienia?

Minister cyfryzacji podkreśla, że zarówno w działaniach organów administracji publicznej, jak i w literaturze pojawiają się różne stanowiska, uznające dalsze przetwarzanie danych osobowych zawartych w dokumentach rekrutacyjnych (np. CV) za zgodne z prawem. Wydanie objaśnień w tym zakresie było więc niezbędne ze względu na to, że zagadnienie dotyczy bardzo dużej liczby przedsiębiorców w Polsce i ma wpływ na prowadzoną przez nich działalność gospodarczą.

To pierwsze - w oparciu o Konstytucję dla Biznesu - objaśnienia prawne, do których wydawania uprawnieni są ministrowie członkowie Rady Ministrów. O tym, że ustawa - Prawo przedsiębiorców może pomóc RODO, pisaliśmy w naszym serwisie już w październiku. Dokładnie chodzi o art. 33 tej ustawy, zgodnie z którym ministrowie oraz organy, które upoważnione są do przedkładania projektów aktów prawnych, mogą z urzędu lub na wniosek Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców wydawać tzw. objaśnienia prawne. Są to wyjaśnienia przepisów regulujących podejmowanie, wykonywanie lub zakończenie działalności gospodarczej, dotyczące praktycznego ich stosowania. Rzecznik MŚP wystąpił w takim wnioskiem w listopadzie 2018 roku. Objaśnienia wydane 23 stycznia 2019 roku przez ministra cyfryzacji są odpowiedzią.

Co radzi MC?
Pracownicy, którzy wyrazili zgodę na wykorzystanie ich dokumentów rekrutacyjnych na potrzeby przyszłych rekrutacji 

Coraz częstszą praktyką wśród osób szukających pracy jest wysyłanie CV, mimo braku informacji ze strony pracodawcy, że poszukuje on nowych pracowników. Dokumentom takim często towarzyszy informacja, że kandydat prosi o wykorzystanie jego dokumentów rekrutacyjnych w przypadku, gdy w danym zakładzie pracy będzie organizowana jakakolwiek rekrutacja. Wiadomość taka najczęściej jest przekazana w treści wiadomości email, bądź w liście dołączonym do dokumentów. Bywa jednak, że dokumenty takie pozostawiane są na recepcji zakładu pracy bez żadnej wiadomości, a intencja wykorzystania ich w przyszłych procesach rekrutacyjnych deklarowana jest ustnie.

Jeżeli pracodawca nie postanowi takich danych przetwarzać, powinien takie dane usunąć lub odesłać. Należy bowiem pamiętać, że nawet jeśli posiadamy cudze dane pozyskane bez własnej inicjatywy, jednak złożone w celu związanym z zakresem działalności przedsiębiorcy, to ponosimy odpowiedzialność za zachowanie ich w poufności, w związku z konstytucyjną ochroną prywatności, co przekłada się na ustawowy obowiązek ochrony dóbr osobistych (art. 23 w zw. z art. 355 § 2 k.c.).

Z drugiej strony, jeśli przedsiębiorca uzna, że w przyszłości być może skorzysta z danych kandydata na potrzeby rekrutacyjne, to tym samym ustala cel przetwarzania i powinien wykonać obowiązek informacyjny z art. 13 RODO (chyba, że składający wniosek mógł się z nim uprzednio zapoznać np. odwiedzając stronę internetową przedsiębiorcy).

Podstawą prawną gromadzenia przez pracodawcę takich dokumentów jest zgoda, wyrażona przez osobę ubiegającą się o zatrudnienie. Jeśli zgoda na wykorzystanie danych osobowych dla celów przyszłych rekrutacji wyrażona jest jedynie ustnie, może powstać problem dowodowy tj. pracodawca może nie mieć możliwości wykazania, że faktycznie kandydat taką zgodę wyraził.

Zgodnie z art. 4 pkt 11 RODO zgoda osoby, której dane dotyczą oznacza „dobrowolne, konkretne, świadome i jednoznaczne okazanie woli, którym osoba, której dane dotyczą, w formie oświadczenia lub wyraźnego działania potwierdzającego, przyzwala na przetwarzanie dotyczących jej danych osobowych”. Bez wątpienia działaniem takim jest przekazanie dokumentów rekrutacyjnych do zakładu pracy wraz z informacją, że przyzwala się na ich wykorzystanie w rekrutacjach, prowadzonych w przyszłości. W takim przypadku dokumenty mogą być przechowywane przez pracodawcę do czasu odwołania zgody przez osobę, która je przesłała. Nie oznacza to jednak, że dane będą przetwarzane bezterminowo. Czas ich przechowywania wyznacza okres obowiązywania zgody, a więc do momentu jej odwołania. Potencjalny pracodawca powinien w każdym przypadku dokonać oceny, czy zakres gromadzonych w dokumentach danych nie wykracza poza cel związany z rekrutacją, a także zadbać o udokumentowanie faktu posiadania zgody na wspomniane wykorzystanie dla celów przyszłych rekrutacji tak, aby móc się tym wykazać w razie sporu z osobą, której dane dotyczą, bądź z organem nadzorczym.

Dokumenty, które zostały przekazane przez kandydata, a co do których wiemy, że z uwagi na ich treść nigdy w rekrutacji nie będą wykorzystane powinny zostać usunięte - radzi MC.
Pracownicy, którzy przekazali swoje dokumenty rekrutacyjne celem udziału w konkretnej rekrutacji

Znaczna część osób decyduje się wysłać swoje dokumenty rekrutacyjne w związku z konkretnymi, organizowanymi przez potencjalnych pracodawców rekrutacjami. W takim przypadku cały proces rekrutacji może być uznany za podejmowanie działań przed zawarciem umowy. W związku z tym do zakończenia rekrutacji w zakresie wykraczającym poza dane, o którym mowa w art. 22(1) Kodeksu pracy, podstawą przetwarzania danych osobowych kandydatów jest przepis, wskazujący, że jest ono niezbędne do podjęcia działań przed zawarciem umowy (art. 6 ust. 1 lit. b RODO), z uwzględnieniem przewidzianej w art. 5 ust. 1 lit. c RODO zasady minimalizacji danych. Na przepis ten można się powołać również do czasu ogłoszenia wyników rekrutacji, gdy w jej efekcie potencjalny pracodawca nie zdecyduje się zatrudnić żadnej osoby, jednak tylko w celu przetwarzania na potrzeby tej konkretnej rekrutacji. Podstawy tej nie da się wykorzystać na potrzeby przetwarzania dla celów przyszłych rekrutacji. Częstym błędem jest pozyskiwanie od kandydatów zgody na przetwarzanie danych osobowych w celu przeprowadzenia danej rekrutacji. Takie podejście jest nieprawidłowe i może prowadzić do nieuzasadnionego pomijania kandydatów, którzy takiego oświadczenia zgody nie złożą - zwraca uwagę minister cyfryzacji.

Zdaniem ministra, po zakończonej rekrutacji pracodawca ma prawo przechowywać dokumenty rekrutacyjne osób, które nie zostały zatrudnione, w celach ochrony przed ewentualnymi roszczeniami mogącymi pojawić się w związku z prowadzoną uprzednio rekrutacją. I to jest zasadnicza różnica w stosunku do stanowiska UODO.

MC, jako podstawę prawną takiego działania podaje art. 6 ust. 1 lit. f RODO, tj. prawnie uzasadniony interes niedoszłego pracodawcy, czyli ochrona przed ewentualnymi przyszłymi roszczeniami osoby, która nie została zatrudniona w wyniku rekrutacji, która nie została zatrudniona. Co szczególnie ważne, powołaniu się na tą przesłankę towarzyszyć powinno uprzednie przeprowadzenie testu - zaznaczono w objaśnieniach. Test powinien wykazać, czy osobę, której dane będą przetwarzane w prawnie uzasadnionym celu, łączy z administratorem jakaś więź oraz czy osoba taka mogła podejrzewać, że jej dane będą przetwarzane w uzasadnionym interesie.

Zgodnie bowiem z motywem 47 preambuły RODO „prawnie uzasadniony interes może istnieć na przykład w przypadkach, gdy zachodzi istotny i odpowiedni rodzaj powiązania między osobą, której dane dotyczą, a administratorem, na przykład gdy osoba, której dane dotyczą, jest klientem administratora lub działa na jego rzecz. Aby stwierdzić istnienie prawnie uzasadnionego interesu, należałoby w każdym przypadku przeprowadzić dokładną ocenę, w tym ocenę tego, czy w czasie i w kontekście, w którym zbierane są dane osobowe, osoba, której dane dotyczą, ma rozsądne przesłanki by spodziewać się, że może nastąpić przetwarzanie danych w tym celu”. Osoba, która ubiegała się o pracę bez wątpienia jest powiązana z przedsiębiorcą poprzez udział w organizowanej przez niego rekrutacji. Pomiędzy kandydatem a potencjalnym pracodawcą występuje relacja prawna, która powstaje wraz z przedłożeniem przez kandydata wniosku o zatrudnienie, wynikająca chociażby z ustawowego zakazu dyskryminacji. Kandydat nie tylko może przypuszczać, ale wręcz musi się liczyć z tym, że jego dane będą przechowywane również po zakończonej rekrutacji.

Zgodnie z motywem 50 preambuły RODO „przetwarzanie danych osobowych do celów innych niż cele, w których dane te zostały pierwotnie zebrane, jest dozwolone, gdy jest zgodne z celami, w których dane osobowe zostały pierwotnie zebrane.” Celem pierwotnym w takim przypadku jest rekrutacja, zaś celem zgodnym z rekrutacją będzie ochrona przed ewentualnymi przyszłymi roszczeniami pracownika, wynikającymi z tej rekrutacji - tłumaczy MC. Niedoszły pracodawca, zachowując CV może więc się ochronić np. przed przyszłym ewentualnym posądzeniem o dyskryminację.

Wraz ze złożeniem dokumentów rekrutacyjnych pomiędzy kandydatem a potencjalnym pracodawcą powstaje więź zobowiązaniowa, wynikająca z prawnego obowiązku przeciwdziałania dyskryminacji (art. 94 pkt 2b w zw. z art. 18(3a) k.p.). Z tego powodu zarzut dyskryminacji kandydata, jako emanacja naruszenia dóbr osobistych, wywodzony jest z czynu niedozwolonego. Dlatego przyjęcie, że skoro nie zawarto umowy o pracę to ustała podstawa przetwarzania danych nie jest przekonujące, pozostaje bowiem ryzyko roszczeń ze strony kandydata w związku z nie zawarciem umowy - wyjaśnia swoje stanowisko minister.

Nie trzeba tych danych usuwać natychmiast po zakończonej rekrutacji. Uwzględniając przebieg rekrutacji i podjętą przez pracodawcę ocenę ryzyka pojawienia się takich roszczeń, okres przechowywania CV powinien być jednak jak najkrótszy. Jeżeli w praktyce działania przedsiębiorcy nie zdarzyła się sytuacja, by ewentualne roszczenia z tytułu prowadzonej rekrutacji pojawiły się w okresie późniejszym niż kilka miesięcy po jej zakończeniu, wewnętrzne procedury powinny przewidywać racjonalny kilkumiesięczny okres retencji takich dokumentów.

Obowiązkiem administratora danych będzie też dokonanie oceny ryzyka i ustalenie okresu przetwarzania danych, który odpowiada rzeczywistym zagrożeniom, uwzględniając doświadczenia z pojawiających się roszczeń. Dopuszczalne jest też poinformowanie kandydata, że niepodniesienie zarzutów dotyczących rekrutacji w określonym czasie po odmowie zatrudnienia zostanie uznane za domniemanie braku takowych, a dane osobowe zostaną usunięte. Podczas, gdy skutkiem przyjęcia takiego założenia nie jest wygaśnięcie prawnie uzasadnionego roszczenia, to jednak znacznie zmniejsza ryzyko, że ewentualne powództwo będzie korzystało z przymiotu tzw. „uprawdopodobnienia” dyskryminacji.

Powyższy efekt nie będzie miał oczywiście miejsca, jeśli pracownik wykaże, że nie podnosił zarzutów wcześniej z tego powodu, że nie posiadał pełnej wiedzy o stanie faktycznym. Jeśli jednak pracodawca poprzez ocenę stanu faktycznego może żywić uzasadnione przekonanie, że ryzyko roszczeń jest wysokie, to może przetwarzać dane osobowe kandydatów przez pełny trzyletni okres przedawnienia. Powyższe może mieć miejsce np. w przypadku bardzo porównywalnych kandydatur.

Minister zaznacza jednocześnie, że CV przechowywane w celu ochrony przed potencjalnymi roszczeniami nie powinno być wykorzystywane w innych celach. Wyjątkiem w tym zakresie wydaje się być kontakt potencjalnego pracodawcy z pozostałymi kandydatami, gdy okaże się, że osoba zakwalifikowana jednak nie podjęła pracy. Podstawą w tym przypadku byłby nie tylko prawnie uzasadniony interes potencjalnego pracodawcy, ale również kandydatów.
UODO ostrzega tych, którzy zastosują się do nowych wytycznych

W odpowiedzi na inicjatywę Ministerstwa Cyfryzacji dr Edyta Bielak-Jomaa, prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych przypomina, że w Polsce jedynym właściwym i wyspecjalizowanym w sprawach dotyczących ochrony danych osobowych jest Prezes UODO, który ma status i kompetencje organu nadzorczego określone w RODO. - Z tego względu dokonywanie oficjalnej interpretacji prawa w tym zakresie leży po stronie Prezesa UODO - podkreśla Bielak-Jomaa i dodaje, że zgodnie z RODO jest to wyłączną kompetencją organów nadzorczych oraz Europejskiej Rady Ochrony Danych. Tym samym UODO jest jedynym organem umocowanym prawnie do wydawania wytycznych i interpretowania w tym zakresie przepisów prawa.

Dr Bielak-Jomaa zwraca też uwagę, że w świetle prawa UE Prezes UODO nie jest związany ‎jakimikolwiek formalnymi objaśnieniami prawnymi dotyczącymi stosowania RODO. - Dlatego apelujemy o niepodejmowanie działań, które mogą narazić polskich przedsiębiorców na negatywne konsekwencje i w dłuższej perspektywie utrudnić im działalność, a w konsekwencji rodzić pytanie o możliwą odpowiedzialność Skarbu Państwa ‎ za takie szkody - zwracała się we wtorek do Ministerstwa Cyfryzacji.

- Objaśnienia prawne, które mogą wydawać ministrowie oraz organy, które upoważnione są do przedkładania Radzie Ministrów projektów aktów prawnych, mają dotyczyć krajowych przepisów regulujących podejmowanie, wykonywanie lub zakończenie działalności gospodarczej. Przepisy RODO regulują zaś kwestie związane z ochroną danych osobowych, która jest jednym z naszych praw podstawowych – podkreśla w wywiadzie dla Prawo.pl wiceprezes UODO Mirosław Sanek.

źródło: https://www.prawo.pl/kadry/czy-mozna-przechowywac-cv-po-zakonczeniu-rekrutacji-objasnienia,360845.html

Po pożarze w escape roomie zmiany w prawie

Właściciele lub zarządcy escape roomów będą musieli co najmniej raz na dwa lata sprawdzać możliwości ewakuacji oraz spełnianie wymagań przeciwpożarowych - wynika z projektu nowelizacji rozporządzenia, które trafiło do opiniowania.

Znalezione obrazy dla zapytania gaśnica

To odpowiedź resortu na tragiczny pożar do którego doszło 4 stycznia w Koszalinie. Pięć dziewczyn, które przebywały w escape roomie zginęło, a pracownik doznał ciężkich obrażeń. Chodzi o rozporządzenie w sprawie ochrony przeciwpożarowej budynków.

Wzmocnienie ochrony przeciwpożarowej
Resort uzasadnia, że zmiana przepisów ma wzmocnić ochronę przeciwpożarową. Zakładają one, że: właściciel, zarządca, użytkownik lub inny faktycznie władający obiektem budowlanym (...), w którym prowadzona jest działalność o charakterze rozrywkowym, polegająca na organizowaniu gier lub zabaw, w trakcie których ich uczestnicy uwalniają się z zamkniętej przestrzeni lub w inny sposób ograniczona jest możliwość przemieszczania się tych uczestników, wskutek czego ograniczona jest możliwość ich ewakuacji, powinien przed rozpoczęciem takiej działalności, oraz co najmniej raz na dwa lata, przeprowadzać praktyczne sprawdzenie organizacji ewakuacji w miejsce bezpieczne, na zewnątrz obiektu lub do sąsiedniej strefy pożarowej. Ma też sprawdzać spełnienia wymagań ochrony przeciwpożarowej.

Kontrola dotyczącą ochrony przeciwpożarowej ma zostać wykonana z udziałem rzeczoznawca do spraw zabezpieczeń przeciwpożarowych, osób mających tytuł zawodowy inżynier pożarnictwa lub mających ukończone studia wyższe w zakresie inżynierii bezpieczeństwa, w specjalności inżynieria bezpieczeństwa pożarowego. O tego typu sprawdzeniach ma zostać też poinformowany komendanta powiatowy Państwowej Straży Pożarnej - nie później niż na 7 dni przed ich przeprowadzeniem.

Z kontroli protokół i ocena
Z przeprowadzonych kontroli rzeczoznawca musi sporządzić protokół zawierający ocenę organizacji ewakuacji ludzi i spełnienia wymagań ochrony przeciwpożarowej. Właściciel obiektu - jak zakłada projekt - ma go złożyć do komendy powiatowej PSP w ciągu 7 dni od przeprowadzonej kontroli.

Ze statystyk zamieszczonych w uzasadnieniu wynika, że przeprowadzone dotąd kontrole wykazały nieprawidłowości w ponad 87 proc. tego typu lokali, w 13 proc. – uchybienia, które stanowiły podstawę wydania decyzji o zakazie eksploatacji.

źródło: https://www.prawo.pl/samorzad/escape-roomy-mswia-chce-zmian-w-prawie,354663.html

wtorek, 22 stycznia 2019

Coraz bliżej zakazu plastikowych sztućców w UE

Pokonany został kolejny etap na drodze do zakazu m.in. plastikowych talerzy, słomek czy patyczków higienicznych. W piątek ambasadorowie krajów UE zatwierdzili porozumienie PE i państw unijnych w sprawie nowych przepisów, które mają ograniczyć ilość plastikowych śmieci trafiających do mórz.

Podobny obraz
Teraz przygotowany przez Komisję Europejską projekt porozumienie zostanie przedstawione do ostatecznego przyjęcia przez Radę UE i Parlament Europejski.
Według KE nowa dyrektywa w sprawie tworzyw sztucznych jednorazowego użytku będzie najbardziej ambitnym instrumentem prawnym na poziomie światowym, dotyczącym odpadów morskich.

Projekt przewiduje zakaz używania produktów plastikowych, które można zastąpić innymi odpowiednikami. Zużycie innych produktów, dla których nie istnieją zamienniki powinno być ograniczane przez państwa członkowskie o, co najmniej 25 proc. do 2025 roku. Dotyczy to jednorazowych pudełek na burgery, kanapki, owoce, warzywa, desery lub lody. Inne tworzywa sztuczne, takie jak butelki po napojach, będą musiały być zbierane oddzielnie i poddawane recyklingowi na poziomie 90 proc. do 2025 roku. Państwa członkowskie mają opracować krajowe plany promowania produktów nadających się do wielokrotnego użytku, a także do ponownego użycia i recyklingu. Posłowie uznali, że mechanizmy ograniczania powinny objąć także odpady pozostające po produktach tytoniowych, zwłaszcza filtry papierosowe, zawierające plastik. Zostaną one zredukowane o 50 proc. do 2025 roku i o 80 proc. do 2030 roku. Jeden niedopałek papierosa może bowiem zanieczyścić od 500 do 1000 litrów wody, a wyrzucony na jezdnię będzie się rozkładał do dwunastu lat. Niedopałki, to drugie, co do wielkości powodowanych zanieczyszczeń jednorazowe produkty zawierające plastik.

Dyrektywa ma także zobowiązać państwa członkowskie do wypracowania mechanizmów zapewniających zbieranie 50 proc. zagubionych lub porzuconych narzędzi połowowych w ciągu roku, w celu recyklingu co najmniej 15 proc. z nich do 2025 roku. 

źródło: https://www.prawo.pl/biznes/zakaz-plastikowych-sztuccow-projekt-dyrektywy-prawie-gotowy,359294.html

Rząd zakazuje pobierania opłat za pobyt rodzica z dzieckiem w szpitalu, ale są wyjątki

Znalezione obrazy dla zapytania dziecko w szpitalu
Zakaz pobierania opłat za pobyt w szpitalu od rodziców lub opiekunów przebywających z dzieckiem – taką zmianę ma wprowadzić nowelizacja ustawy o prawach pacjenta. We wtorek przyjął ją rząd. Obecnie część szpitali pediatrycznych każe płacić rodzicom za każdą dobę pobytu od ok. 13 do 30 zł, inne placówki z opłat zaczęły rezygnować.





Zgodnie z obowiązującymi przepisami pacjent ma prawo do dodatkowej opieki pielęgnacyjnej. Szpital – zgodnie z art. 35 ustawy z 6 listopada 2008 r. o prawach pacjenta i rzeczniku praw pacjenta - może nałożyć na rodziców lub opiekunów opłatę w wysokości rzeczywiście poniesionych z tego tytułu kosztów. Jednak ponieważ regulacje nie są precyzyjne, praktyka ich stosowania nie jest jednolita i zdarza się, że szpitale obciążały rodziców nadmiernymi i nieuzasadnionymi kosztami.

We wtorek rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy wprowadzający zakaz pobierania opłat – za pobyt w szpitalu lub innym zakładzie leczniczym udzielającym stacjonarnych i całodobowych świadczeń zdrowotnych – od rodziców lub opiekunów, przebywających z dzieckiem na oddziale albo osobą niepełnosprawną w stopniu znacznym. Dopuszczalne będzie jednak pobieranie opłat za posiłki wydane rodzicom, użytkowanie pościeli i korzystanie z dodatkowego łóżka udostępnionego przez szpital.

Ministerstwo zdrowia podkreśla, że regulacja ta wychodzi naprzeciw oczekiwaniom rodziców, którzy z powodu opieki nad hospitalizowanym dzieckiem często ponosili dodatkowe koszty związane z pobytem w placówce medycznej. Obecnie opłaty pobierane przez szpitale są bardzo zróżnicowane, i choć na ogół nie są wysokie, lecz jednak przy dłuższym pobycie mogą stać się poważnym obciążeniem dla rodzinnego budżetu.

Szpitale mają cenniki, ale czy z nich zrezygnują?

Cennik opłat dla rodziców ma m.in Dziecięcy Szpital Kliniczny w Warszawie. Zgodnie z informacją zamieszczoną na stronie internetowej opłata ustalona jest za każdą rozpoczętą dobę pobytu osoby bliskiej i zawiera koszty pościeli, zużycia mediów i środków czystości. Zryczałtowana wysokość opłaty za pełny tydzień (7 dób) wynosi 78 zł, stawka za dzień (do 7 dni kalendarzowych) wynosi ok. 16 zł.

Wojciech Gumułka, rzecznik prasowy Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach podkreśla, że oni też pobierają opłaty za pobyt rodziców. - Rodzice i opiekunowie, przebywający wraz z hospitalizowanymi pacjentami w oddziałach szpitalnych, niekorzystający z łóżka, nie ponoszą kosztów pobytu. Rodzice i opiekunowie, którym szpital zapewnia łóżko, są obciążani opłatą za zwrot kosztów pobytu, która wynosi od 13 do 30 złotych za dobę, w zależności od wielkości i standardu pokoju, z którego korzystają – podkreśla Wojciech Gumułka. - Jednak rodzice pozostający w trudnej sytuacji finansowej, opiekujący się dzieckiem niepełnosprawnym lub przebywający w szpitalu bardzo długo korzystają z możliwości obniżenia opłaty za pobyt, bądź całkowitego jej zniesienia. 

Izabela Marcewicz-Jendrysik, dyrektor Warszawskiego Szpitala dla Dzieci podaje, że pobierali od rodziców 15 zł za dobę, ale od grudnia 2018 r. zrezygnowali z takich opłat. - Szpital daje pościel dla rodziców i ponosi także wydatki związane z tym, że rodzice korzystają z mediów, ale w związku z projektowanymi zmianami doszliśmy do wniosku, że lepiej zrezygnować z opłat – mówi.

Bez opłat, bo opieka to część terapii

Szpital Dziecięcy im. prof. Bogdanowicza przy ul. Niekłańskiej w Warszawie nie pobierają opłat od opiekunów. - Dla nas obecność rodzica ma znaczenie terapeutyczne, ale także ułatwia pracę lekarzy i pielęgniarek – mówi Mariusz Mazurek, rzecznik Szpitala Dziecięcego im. prof. Bogdanowicza. – Rodzic płaci tylko, gdy zdecyduje się na wyżywienie w szpitalu.

Inna sprawa to warunki, w których przebywają rodzice chorych dzieci. W wielu szpitalach opiekunowie dzieci do niedawna spali na materacach i karimatach na podłodze. Mazurek podkreśla, że u nich warunki dla rodziców się poprawiły, bo dostali od Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy 200 rozkładanych łóżek dla rodziców. Oczywiście łóżka kupione przez Fundację opiekunom muszą być udostępniane za darmo. WOŚP zafundowała 4 tys. leżanek na oddziałach dziecięcych w Polsce.

Doprecyzują przepisy

Proponowana nowelizacja ustawy z 6 listopada 2008 r. o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta doprecyzowuje przepisy dotyczące sprawowania w szpitalach opieki pielęgnacyjnej nad pacjentem małoletnim albo posiadającym orzeczenie o znacznym stopniu niepełnosprawności.

Projekt ustawy wskazuje wprost, że dodatkowa opieka pielęgnacyjna niepolegająca na udzielaniu świadczeń zdrowotnych obejmuje również opiekę sprawowaną nad pacjentem małoletnim albo posiadającym orzeczenie o znacznym stopniu niepełnosprawności, jeśli wymaga on takiej opieki. Projektowane regulacje określają także, że z tytułu opieki sprawowanej nad dzieckiem w szpitalu rodzice nie mogą być obciążeni opłatą.

Analogiczne regulacje proponuje się dla pacjentów posiadających orzeczenie o znacznym stopniu niepełnosprawności, jeśli wymagają oni takiej opieki. Propozycja ta jest spójna z rozwiązaniami przyjętymi w ustawie z dnia 9 maja 2018 r. o szczególnych rozwiązaniach wspierających osoby o znacznym stopniu niepełnosprawności.

To nie prawda, że koszty opieki ujęte są w wycenie

Według ministerstwa zdrowia zmiana przepisów ustawy nie będzie miała istotnego wpływu na podmioty lecznicze, gdyż koszty funkcjonowania oddziału (zużycie wody, energii elektrycznej, itp.) są uwzględnione w wycenie świadczeń dokonywanej przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji.

Izabela Marcewicz-Jendrysik, dyrektor Warszawskiego Szpitala dla Dzieci przyznaje, że w ostatnim czasie wycena procedur w pediatrii nieco wzrosła.

- Pod koniec grudnia zniesiono przepisy, zgodnie z którymi dopiero po trzech dniach hospitalizacji mogliśmy otrzymać zwrot kosztów świadczeń. Teraz na szczęście nie ma już korelacji między finansowaniem i długością hospitalizacji – podkreśla dyrektor Marcewicz-Jendrysik.

RPD apelował o zmiany

W ubiegłym roku Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak w liście do prezydenta Andrzeja Dudy oraz Rzecznika Praw Pacjenta apelował o podjęcie prac legislacyjnych, które gwarantowałyby osobom bliskim dziecka bezpłatny pobyt przy jego łóżku, w trakcie hospitalizacji.

RPD podkreślał, że ustawa o prawach pacjenta gwarantuje im podczas pobytu w szpitalu prawo do kontaktu osobistego, telefonicznego lub korespondencyjnego z innymi osobami. Pacjent – jak zaznaczył - ma także prawo do dodatkowej opieki pielęgnacyjnej.

- Szpital ma obowiązek respektować prawa pacjenta i umożliwiać jego kontakt z bliskimi. Korzystanie z tego prawa jest szczególnie ważne w przypadku pacjentów małoletnich, kiedy sprawowanie opieki uzasadnione jest chorobą oraz wiekiem dziecka – pisał Marek Michalak.
Opłaty a podatki

Pobieranie przez szpitale opłat za pobyt rodziców, czy opiekunów, w szpitalach ma swoje konsekwencje w podatku VAT. Pojawia się bowiem pytanie, czy placówki powinny do nich doliczać podatek. Organy podatkowe wskazują, że można zastosować zwolnienie z VAT.

Jest ono jednak możliwe wyłącznie do usług w zakresie opieki medycznej, które spełniają określone warunki. Muszą służyć profilaktyce, zachowaniu, ratowaniu, przywracaniu i poprawie zdrowia. Usługi muszą także być świadczone przez konkretne, wymienione przez ustawodawcę wprost podmioty. Chodzi m.in. o szpitale.

Zwolnienia z VAT nie można zastosować do usług związanych z pobytem w szpitalu osób najbliższych pacjenta, o ile nie jest to niezbędne dla osiągnięcia celu terapeutycznego chorego. O tym, jakie okoliczności muszą być spełnione, aby cel terapeutyczny został osiągnięty, decyduje lekarz. Zatem jeżeli uzna on, że pobyt osoby bliskiej jest istotny w procesie terapeutycznym, wówczas należy uznać usługę szpitala jako ściśle związaną z usługą podstawową wykonywaną na rzecz pacjenta. Informacja o takim zaleceniu powinna co do zasady wynikać z prowadzonej przez podatnika dokumentacji. Po spełnieniu tego warunku usługi zakwaterowania rodzica lub opiekuna chorego pacjenta na oddziale w trakcie leczenia szpitalnego korzystają ze zwolnienia z VAT, na podstawie art. 43 ust. 1 pkt 18 ustawy o VAT, jako usługi niezbędne do wykonania usługi medycznej.

źródło: https://www.prawo.pl/zdrowie/rzad-zakazuje-pobierania-oplat-za-pobyt-rodzica-z-dzieckiem-w,360831.html

Sprzedaż papierosów w Polsce zagrożona coraz bardziej


Znalezione obrazy dla zapytania papierosy

Rząd we wtorek – ku zaskoczeniu branży - nie przyjął projektu ustawy wprowadzającej przepisy wykonujące tzw. dyrektywę tytoniową. Przepisy są pilnie potrzebne, bo po 20 maja br. każda paczka papierosów powinna mieć unikalny kod, by móc ją skanować i śledzić jej drogę od fabryki do sklepu. Bez takiego systemu żadna paczka papierosów nie będzie mogła opuścić fabryki.


Chodzi o projekt ustawy o zmianie ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych, która ma wprowadzić prawo UE. Przepisy unijne nakładają nowe obowiązki na producentów wyrobów tytoniowych, ale także na hurtownie. Wprowadza je decyzja Komisji UE z 24 listopada 2015 r. Komisja Europejska wprowadza system śledzenia wyrobów tytoniowych Track&Trace, by wyeliminować z obrotu nielegalne wyroby tytoniowe. System wymaga rejestracji producentów, linii produkcyjnych, importerów, dystrybutorów, punktów detalicznych i śledzenia produktów począwszy do fabryki na hurtowniach skończywszy.

Projekt czeka od kwietnia 2018 r.

Podmioty będą musiały rejestrować moment wejścia w posiadanie każdej paczki papierosów, a także wszystkie przemieszczenia tych opakowań, aż do momentu, w którym podmiot przestaje być w posiadaniu tych wyrobów. Sklepy nie będą musiały skanować paczek, ale na przykład już hurtownik zaopatrujący punkt detaliczny musi przesłać do systemu dane na temat każdej dostawy.

Zgodnie z przepisami każdy sklep, który sprzedaje wyroby tytoniowe będzie musiał być zarejestrowany z systemie śledzenia paczek. Takie monitorowanie produktów wymaga istnienia identyfikatora produktu. To kod alfanumeryczny oraz 2D nadrukowany podczas produkcji na paczce papierosów.

Przepisy, które implementują do polskiego prawa przyjęte przez Komisję Europejską akty wykonawcze związane ze śledzeniem ruchu i pochodzenia wyrobów tytoniowych, zawiera właśnie projekt ustawy o zmianie ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych. W kwietniu 2018 r. trafił on do konsultacji społecznych, ale do tej pory nie był przedmiotem obrad Rady Ministrów, co jest niezbędne żeby trafił do Sejmu jako projekt ustawy. We wtorek w końcu tym projektem miał zająć się rząd, jednak go nie przyjął. Nie podano informacji dlaczego i co dalej się z nim stanie.

To zła wiadomość dla producentów papierosów, bo czas nagli. Jeśli po 20 maja br. nie będą spełnić wymagań unijnej regulacji, nie będzie można sprzedać żadnej nowej paczki papierosów. Zgodnie z prawem sklepy będą mogły tylko wyprzedać paczki papierosów wyprodukowane do daty wejścia nowych przepisów. Bez funkcjonującego systemu żadna paczka papierosów nie będzie mogła opuścić fabryki.

Notyfikować czy nie?

Nieoficjalnie było wiadomo, że właśnie na posiedzeniu rządu miała zapaść decyzja, czy zawarte w projekcie regulacje muszą być poddane notyfikacji i trzeba będzie je wysłać do instytucji unijnych, by oceniły czy są zgodne z prawem unijnym.

Gdyby się okazało, że notyfikacja jest konieczna, opóźniłoby to procedurę legislacyjną nawet o kilka miesięcy, a to oznacza duże problemy dla branży związane z produkcją wyrobów tytoniowych. Bez tych przepisów nie wiadomo m.in.: jakie maszyny są konieczne do skanowania kodów na paczkach papierosów, ale także jaka instytucja ma wydawać identyfikatory. Zgodnie z unijnymi przepisami, takie kody ma generować jeden podmiot, niezależny od producentów. Powinien on być wyznaczony przez państwo członkowskie najpóźniej do 6 maja 2019.

Ta instytucja ma być odpowiedzialna również za rejestrację wszystkich podmiotów w systemie – zakładów produkcyjnych, hurtowni, dystrybutorów oraz detalistów.
Mało czasu, zagrożona produkcja

W uzasadnieniu do projektu skierowanego na Radę Ministrów czytamy, że „zawarte w projekcie regulacje stanowią przepisy techniczne w rozumieniu rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 23 grudnia 2002 r. w sprawie sposobu funkcjonowania krajowego systemu notyfikacji norm i aktów prawnych, dlatego też projekt ustawy podlega procedurze notyfikacji”.

Brak tych przepisów to dla naszej gospodarki to fatalna informacja: Polska to największy producent gotowych wyrobów tytoniowych w Europie. Polski sektor tytoniowy generuje ponad 24 mld zł wpływów do budżetu (w tym akcyza, VAT, PIT i CIT), co w 2016 r. stanowiło to 8,9 proc. dochodów podatkowych państwa ogółem. Zatrudnia 560 tys. osób całkowicie lub częściowo związanych z tym sektorem. Produkujemy ponad 175 mld sztuk papierosów i 27 tys. ton tytoniu do palenia. (dane z 2016 r.).

źródło: https://www.prawo.pl/zdrowie/sprzedaz-papierosow-w-polsce-zagrozona-coraz-bardziej,360835.html

Emerytury dla matek od 1 marca. Rząd przyjął projekt

Kobiety, które urodziły i wychowały co najmniej czwórkę dzieci i nie wypracowały prawa do minimalnej emerytury, od 1 marca dostaną nowe świadczenie, tzw. emeryturę dla matek. Rząd chce w ten sposób docenić trud rodziców, jaki włożyli w wychowanie dzieci i zapobiec ich ubóstwu w przyszłości.
Znalezione obrazy dla zapytania matka z dzieckiem
Rada Ministrów przyjęła we wtorek projekt ustawy o rodzicielskim świadczeniu uzupełniającym. Dostaną je kobiety, które urodziły i wychowały lub wychowały co najmniej czwórkę dzieci, i z powodu długoletniego zajmowania się potomstwem nie wypracowały emerytury minimalnej (zrezygnowały z pracy lub jej nie podjęły) lub ich emerytura jest niższa od najniższego świadczenia. Wyjątkowo o nowe świadczenie będą mogli ubiegać się także ojcowie.
Dla kogo mama 4 plus?

Zgodnie z projektem ustawy, rodzicielskie świadczenie uzupełniające będzie można przyznać:
matce, która urodziła i wychowała lub wychowała co najmniej czworo dzieci, albo
ojcu, który wychował co najmniej czworo dzieci – w przypadku śmierci matki lub porzucenia przez nią dzieci bądź długotrwałego zaprzestania ich wychowania przez matkę (chodzi o dziecko własne, współmałżonka lub przysposobione).

Świadczenie będzie można przyznać matce po osiągnięciu 60 lat lub ojcu po osiągnięciu 65 lat, w przypadku gdy nie mają oni niezbędnych środków utrzymania albo mają prawo do emerytury lub renty, jednak w wysokości niższej niż najniższa emerytura.

- Z tego świadczenia będą mogli skorzystać też cudzoziemcy, ale po spełnieniu określonych warunków – mówi minister Elżbieta Rafalska. Chodzi o osoby zamieszkałe w Polsce i mające po ukończeniu 16 lat tzw. ośrodek interesów życiowych na terytorium naszego kraju przez co najmniej 10 lat. Te osoby muszą być obywatelami Polski bądź mającymi prawo pobytu lub prawo stałego pobytu w Polsce obywatelami państw Unii Europejskiej, państw Europejskiego Porozumienia o Wolnym Handlu (EFTA) lub cudzoziemcami legalnie przebywającymi w Polsce.

Wniosek do ZUS lub KRUS

Rodzicielskie świadczenie uzupełniające będzie mógł przyznać – co do zasady – na wniosek osoby zainteresowanej (matki lub ojca): Zakład Ubezpieczeń Społecznych lub Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego w decyzji administracyjnej, po zbadaniu m.in. sytuacji dochodowej danej osoby.

- Padają pytania, czy z tego świadczenia może dziś skorzystać 70-letnia emerytka, mama, która wychowała czwórkę czy piątkę dzieci i nie ma takiego świadczenia. Oczywiście, że tak – wyjaśnia minister Rafalska.

Ile wyniesie emerytura dla matek?

Nowe świadczenie będzie miało dwa warianty:
Świadczenie przysługiwać będzie w wysokości najniższej emerytury, tj. 1 100 zł brutto (ok. 930 zł netto) kobietom, które nie mają obecnie prawa do emerytury. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej szacuje, że w tej kwocie może otrzymać je ok. 65 tys. kobiet.
Z kolei, gdy kobieta pobiera już świadczenie z ZUS lub KRUS, jednak niższe od najniższej emerytury – zostanie ono podwyższone do kwoty najniższej emerytury i obejmie ok. 20,8 tys. takich osób.

Rodzicielskie świadczenie uzupełniające będzie corocznie waloryzowane.

W budżecie państwa na wypłatę tego świadczenia w 2019 r. zarezerwowano ok. 801,3 mln zł.

Nowe rozwiązanie wejdzie w życie od 1 marca 2019 r.

źródło: https://www.prawo.pl/kadry/emerytury-dla-matek-czworki-dzieci-od-1-marca-2019,360828.html

poniedziałek, 21 stycznia 2019

Podwyżka dla nauczycieli to ok. 145 zł

Znalezione obrazy dla zapytania tablica szkoła
Jest już projekt rozporządzenia ws. minimalnych wynagrodzeń nauczycieli w 2019 r. Pensje mają wzrosnąć o ok. 5 proc, co oznacza podwyżkę od 121 zł do 166 zł brutto. Na podwyższone wypłaty nauczyciele mogą liczyć najpóźniej po trzech miesiącach od opublikowania ustawy budżetowej, ale z wyrównaniem od 1 stycznia 2019 r.Według projektu ustawy budżetowej na 2019 r. kwota bazowa służąca do wyliczania wynagrodzeń nauczycieli wyniesie 3 045,21 zł czyli wzrośnie o 145,01 zł (od kwietnia 2018 r. wynosi 2 900,20 zł. Kwota bazowa służy do obliczania średnich wynagrodzeń pedagogów, które określa art. 30 ust. 1 Karty Nauczyciela, jej zwiększenie przekłada się też na podwyżki minimalnych kwot wynagrodzenia, co MEN robi w drodze rozporządzenia.

Średnie wynagrodzenie nauczycieli w Karcie Nauczyciela

Średnie wynagrodzenia to teoretyczny model, który służy przede wszystkim do planowania i oceny działań jednostek samorządu terytorialnego. Dzięki tym kwotom mogą one zaplanować, ile pieniędzy wydadzą na wypłaty dla zatrudnianych przez siebie pedagogów. Dodatkowo nie jest to pułap wynagrodzeń, który musi osiągnąć każdy pedagog.

W 2019 r. wyliczone na podstawie KN i ustawy budżetowej średnie wynagrodzenia nauczycieli wynoszą brutto:
3 045,21 zł dla nauczyciela stażysty;
3380,19 zł dla nauczyciela kontraktowego;
4385,10 zł dla nauczyciela mianowanego;
5603,19 zł dla nauczyciela dyplomowanego.

Minimalne wynagrodzenie nauczycieli w 2019 r. w rozporządzeniu

Resort edukacji przekazał do konsultacji społecznych projekt rozporządzenia określającego minimalne stawki nauczycielskich wynagrodzeń. Jako że w w 2019 r. kwotą minimalnego wynagrodzenia za pracę będzie 2 250 zł., ustala się minimalną stawkę wynagrodzenia zasadniczego właśnie w tej wysokości dla nauczycieli stażystów w drugim poziomie wykształcenia oraz nauczycieli kontraktowych. Podwyżki wyniosą od 121 zł do 166 zł.

Nauczyciele walczą o wyższe pensje

Podwyżki nie będą zatem specjalnie wysokie, zwłaszcza że - jak wylicza ZNP - dużą ich część pochłonie inflacja. Resort finansów prognozuje, że wyniesie ona 2.3 proc. w 2019 r., co prawie o połowę zredukuje wzrost nauczycielskich pensji.

Związek Nauczycielstwa Polskiego rozpoczął akcję protestacyjną przeciwko niskim wynagrodzeniem w oświacie. W styczniu podejmie rozmowy na ten temat z premierem i minister edukacji.

źródło: https://www.prawo.pl/oswiata/minimalne-wynagrodzenie-nauczyciela-w-2019-r-podwyzka,304132.html

Exit tax zapłacą również osoby fizyczne

Exit tax, czyli podatek od osób przenoszących za granicę swoje przedsiębiorstwa i prywatny majątek, zaczął obowiązywać od stycznia 2019 r. Niewątpliwie jego wprowadzenie do polskiego ustawodawstwa było krokiem nieuniknionym. Związane jest to przede wszystkim z obowiązkiem implementacji przepisów Unii Europejskiej w zakresie ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych.
Znalezione obrazy dla zapytania mapa europy

Z drugiej strony nie można nie zauważyć, że polski ustawodawca zdecydował się na zaadaptowanie podatku od wyjścia także w odniesieniu do osób fizycznych, czyli w sposób znacznie szerszy, niż wynika to z dyrektywy Rady (UE) 2016/1164 z 12 lipca 2016 r. ustanawiającej przepisy mające na celu przeciwdziałanie praktykom unikania opodatkowania, które mają bezpośredni wpływ na funkcjonowanie rynku wewnętrznego, tzw. dyrektywy ATA.

Artykuł pt. Podatek od wyjścia – analiza i ocena regulacji opublikowany w styczniowym numerze Przeglądu Podatkowego zawiera analizę i ocenę przepisów wprowadzających do polskiego porządku prawnego podatek od wyjścia. W pierwszej kolejności przedstawiono w nim kształt tej regulacji, a następnie wskazano na odrębności dotyczące opodatkowania tym podatkiem osób fizycznych. Końcowo publikacja przedstawia krytyczne uwagi odnoszące się do koncepcji omawianego unormowania.

Autorka zauważa również, że przyjęte w tym przypadku vacatio legis było niewystarczające. Trzeba bowiem mieć na uwadze, że materia ta stanowi novum dla podatników, a poza tym w polskim systemie podatkowym nie obowiązuje zasada opodatkowania niezrealizowanych zysków. Dodatkowo opodatkowanie podatkiem od wyjścia wiąże się z dotkliwymi obciążeniami dla podatników. W związku z tym powinni oni mieć więcej czasu na zapoznanie się z nową regulacją podatkową, w jej ostatecznym kształcie. Należy wyraźnie zaznaczyć, że nie jest zasadny argument, zgodnie z którym zainteresowani mogli zapoznać się z projektem ustawy w toku procesu legislacyjnego. Na wszystkich etapach prac nad projektem ulegał on bowiem licznym zmianom, co powodowało niepewność co do konstrukcji omawianej regulacji dla podatników.

źródło: https://www.prawo.pl/podatki/exit-tax-od-osob-fizycznych-przeglad-podatkowy,360268.html

Nowe przepisy podatkowe już do poprawki

Początek stycznia przyniósł istotne zmiany w prawie podatkowym - m.in. w rozliczeniach międzynarodowych, podatku u źródła, czy kosztach uzyskania przychodów. Pojawiły się też nowe obowiązki dotyczące raportowania schematów podatkowych. Zdaniem ekspertów, wprowadzone przepisy są niedopracowane, mają błędy i powinny zostać jak najszybciej poprawione.
Podobny obraz
Nowy Rok przyniósł zmiany w rozliczeniach kosztów uzyskania przychodów związanych z wykorzystywaniem samochodów osobowych wykorzystywanych w ramach działalności gospodarczych i do celów niezwiązanych z firmą. Kosztem może być teraz 75 proc. wydatków, a nie jak było to wcześniej 100 proc. Aby odliczyć wszystkie wydatki, przedsiębiorca musi udowodnić, że samochód jest w całości wykorzystywany do celów biznesowych. Nowelizacja wprowadziła też limity podlegających odliczeniu kosztów.
Wartość samochodu nie do ustalenia?

W przypadku samochodów osobowych o wartości ponad 150 tys. złotych, podatnicy od stycznia br. muszą wyłączyć z kosztów podatkowych taką część czynszu najmu, jaka proporcjonalnie przypada na nadwyżkę ponad wskazaną kwotę 150 tys. zł. Dla samochodów wynajmowanych na okres krótszy niż sześć miesięcy, ustawodawca nakazuje ustalić wartość samochodu w wysokości przyjętej dla celów ubezpieczenia. Powstaje jednak pytanie, co mają zrobić podatnicy z umowami najmu zawartymi na okres dłuższy, niż sześć miesięcy. Poza tym, co mają zrobić podatnicy, gdy samochód nie jest ubezpieczony dobrowolnym ubezpieczeniem AC, a te właśnie liczone jest od wartości samochodu?
Jak wskazuje Daniel Więckowski, doradca podatkowy w ATA Tax, ustawodawca pozostawił w tym zakresie duże wątpliwości. Na przykład, skąd podatnik ma czerpać informacje na temat wartości samochodu (bez względu na to, na jaki okres zawarta została umowa najmu), jeśli auto nie jest objęte dobrowolnym ubezpieczeniem AC (a więc takim, do kalkulacji którego przyjmowana jest wartość samochodu). Ekspert tłumaczy, że problematyczne w tym zakresie będzie na pewno rozliczanie opłat z tytuły krótkoterminowego najmu samochodów - szczególnie za granicą, w wypożyczalniach zlokalizowanych przy lotniskach.
- Konieczne wydaje się w tym zakresie doprecyzowanie regulacji przez ustawodawcę, najlepiej we współpracy z organizacjami zrzeszającymi przedsiębiorców zajmujących się najmem samochodów osobowych – podkreśla Więckowski.

Certyfikat rezydencji także do poprawki

Niektórzy podatnicy mogą obecnie stosować kopie certyfikatów rezydencji. Uproszczenie obejmuje jednak tylko dochody wskazane w art. 29 ust.1 pkt 5 ustawy o PIT oraz art. 21 ust.1 pkt 2a ustawy o CIT. Chodzi tutaj przede wszystkim o dochody z tytułu świadczeń doradczych, księgowych, badania rynku, usług prawnych, usług reklamowych, zarządzania, przetwarzania danych i rekrutacji. Aby skorzystać z kopii certyfikatu rezydencji, należności wypłacane na rzecz tego samego podmiotu nie mogą jednak być wyższe niż 10 tys. złotych rocznie. Istotnym warunkiem jest także, aby informacje wynikające z przedłożonej kopii certyfikatu rezydencji nie budziły uzasadnionych wątpliwości, co do zgodności ze stanem faktycznym.

Zdaniem Więckowskiego, przepisy dotyczące certyfikatów rezydencji też nie są prawidłowe. Ekspert zwraca uwagę, że większość zagranicznych dostawców usług (szczególnie z branży nowych technologii), nie jest do końca świadoma, dlaczego polskim kontrahentom niezbędny jest oficjalny dokument potwierdzający rezydencję podatkową. Dostawcy albo nie przedstawiają certyfikatów (co powoduje konieczność zastosowania przez polskich płatników mechanizmu ubruttowiania należności, a więc w rezultacie poniesienie „z własnej kieszeni” dodatkowego kosztu podatku), albo przesyłają kopie certyfikatów rezydencji.
- Trudno racjonalnie wyjaśnić przywiązanie polskiego fiskusa do oryginałów certyfikatów rezydencji. Na szczęście, coraz więcej administracji podatkowych wystawia certyfikaty rezydencji w wersji elektronicznej. Obowiązek posiadania oryginału certyfikatu, szczególnie w czasach, elektronicznej wymiany informacji podatkowych pomiędzy państwami, to przejaw nadmiernego formalizmu, powodującego dodatkowe, nieuzasadnione, obciążanie polskich przedsiębiorców kwotami zupełnie nienależnego podatku. Przepisy powinny umożliwić podatnikom korzystanie z kopii certyfikatów przy każdej transakcji, bez względu na jej wartość – zauważa Więckowski.

Chaotyczne przepisy o raportowaniu schematów podatkowych

Andrzej Paczuski, doradca podatkowy, partner w kancelarii Paczuski Taudul, zwraca natomiast uwagę, że całość regulacji dotyczących informacji o schematach podatkowych sprawia wrażenie przygotowanej bardzo chaotycznie. - Brak precyzji i mnóstwo nieostrych zwrotów (zwłaszcza w obrębie definicji), jakie zawierają nowe przepisy ordynacji podatkowej, powoduje, że rozsądne byłoby dokonanie przez Ministerstwo Finansów kompleksowej nowelizacji nowych przepisów – tłumaczy ekspert.

Zdaniem Paczuskiego, Ministerstwo Finansów powinno gruntownie znowelizować przepisy dotyczące kwestii raportowania, tak aby były bliższe Dyrektywie Rady (UE) 2018/822 – zawężając zakres aktualnych przepisów. Warto jednak, aby nieco dłużej popracowano nad jakością przepisów, tak aby nie budziły one tylu kontrowersji i niepewności co aktualne, a także by okres między ich uchwaleniem a wejściem w życie był dłuższy niż kilka tygodni.

Regulacje dotyczące poboru podatku u źródła

Wątpliwości podatników budzą także nowe przepisy regulujące zasady poboru podatku u źródła. Analogiczne rozwiązania wprowadzono w ustawach o PIT i o CIT. Trudności dotyczą zwłaszcza kwestii dochowania należytej staranności. Chodzi tu o weryfikowanie możliwości zastosowania innego rozwiązania, niż pobór podatku u źródła, przy zastosowaniu stawki podstawowej dla danego typu należności. Problematyczna jest także nowa definicja rzeczywistego właściciela. Zgodnie z nią, niezbędne jest dokonanie przez płatnika oceny, czy prowadzi on rzeczywistą działalność gospodarczą. Zwrot ten nie jest precyzyjnie zdefiniowany. Również nowa procedura zwrotu nadpłaty w podatku u źródła wiąże się z dużymi obawami podatników, zarówno w zakresie samego jej przebiegu, jak również terminowości jej przeprowadzenia. Problematyczny wydaje się przede wszystkim kontekst konieczności porozumiewania się przez polskie organy podatkowe ze swoimi zagranicznymi odpowiednikami.
- Ministerstwo Finansów powinno doprecyzować aktualne przepisy poprzez wskazanie choćby przykładowych czynności, jakie powinny zostać podjęte przez płatników, aby należyta staranność została dochowana – ocenia Paczuski.
Dawne rozwiązania też do poprawki

Zdaniem ekspertów, poprawy wymagają również przepisy, które obowiązują już od dłuższego czasu. Arkadiusz Łagowski, doradca podatkowy, partner w Martini i Wspólnicy - jako jeden z przykładów regulacji, które powinny być zmienione, wskazuje te dotyczące odwrotnego obciążenia VAT na roboty budowlane. Jego zdaniem, przepisy te nie dość, że pogorszyły płynność firm budowlanych, to są skrajnie niejasne, a co istotne ich pozytywny dla budżetu skutek uszczelniający jest wątpliwy. Trudność związana z ustaleniem, jakie roboty budowlane podlegają odwrotnemu obciążeniu, a jakie nie, wynika z tego, że przepisy odwołują się do klasyfikacji statystycznej PKWiU. - Organy podatkowe nie chcą natomiast odnosić się, w wydawanych interpretacjach, do klasyfikacji statystycznych Często unikają również odpowiedzi, gdy sprawa dotyczy bardziej skomplikowanych stanów faktycznych, takich jak świadczenia kompleksowe. Podatnicy szukają zatem pomocy w GUS, który jednak często wydaje kontrowersyjne opinie, przykładowo - traktując oklejanie budowy oznakowaniem ewakuacyjnym na klej jako roboty budowlane, a na taśmę dwustronną - jako niebudowlane. Takich absurdów jest znacznie więcej – tłumaczy Łagowski. Zwraca uwagę, że przepisy dotyczące odwrotnego obciążenia na roboty budowlane powinny być niezwłocznie uchylone. Jego zdaniem nie pomoże samo zastąpienie odwrotnego obciążenia obowiązkowym split paymentem, jeżeli pozostaną odwołania do klasyfikacji statystycznej.

Problematyczne tworzenie prawa

Ustawodawca przyzwyczaił już nas do tego, że przepisy tworzone są na ostatnią chwilę. Jako przykład wystarczy wskazać chociażby rozporządzenia dotyczące obowiązku stosowania kas fiskalnych. Od wielu lat zawsze publikowane są w Sylwestra. Po raz pierwszy w tym roku, realizując zasadę 3xP, Ministerstwo Finansów chce dodatkowo konsultować z podatnikami nowe przepisy i wydawać objaśnienia.
- W pierwszej kolejności należy zwrócić uwagę, że wątpliwości interpretacyjne budzi nie tylko brzmienie przepisów, ale przede wszystkim sam sposób ich wprowadzania do porządku prawnego – tłumaczy Remigiusz Markiel, doradca podatkowy, starszy konsultant w kancelarii TLA. Jego zdaniem, ustawodawca najpierw wprowadza nowe regulacje, a potem rozpoczyna konsultacje z podatnikami w celu wypracowania wspólnego rozumienia wprowadzonych już regulacji. 15 stycznia resort finansów zakończył przyjmowanie od podatników propozycji opinii, wniosków i uwag w odniesieniu do nowych regulacji cen transferowych.

źródło: https://www.prawo.pl/podatki/nowe-przepisy-podatkowe-trzeba-poprawic-cit-pit-vat,359285.html

RPO: prawa dzieci z zaburzeniami psychicznymi nadal łamane

Rzecznik Praw Obywatelskich zaapelował do ministra sprawiedliwości o uregulowania prawne warunków transportowania nieletnich, skierowanych przez sąd do szpitali psychiatrycznych. Alarmuje, że przewożone są często bez obecności bliskich, co jest dla nich dodatkową traumą.

Wystąpienie RPO to efekt skargi opiekuna dziewczyna cierpiącej na zaburzenia psychiczne i niepełnosprawnej intelektualnie. Została ona przewieziona do odległego o 400 km szpitala psychiatrycznego radiowozem w asyście trzech umundurowanych policjantów i bez obecności bliskich. To - jak podniesiono w skardze spowodowało dodatkową traumę.

Kwestie umieszczania nieletnich w szpitalu psychiatrycznym lub zakładzie leczniczym, na mocy orzeczenia sądu reguluje ustawa o postępowaniu w sprawach nieletnich. Jednak jedyna konkretna norma to zapis rozporządzenia Ministra Zdrowia z 20 kwietnia 2005 r. w sprawie szczegółowych zasad kierowania, przyjmowania, przenoszenia, zwalniania i pobytu nieletnich w publicznych zakładach opieki zdrowotnej, zgodnie z którym przewóz zapewnia na polecenie sądu właściwy zakład, w którym ma być wykonywany środek leczniczy.

Znalezione obrazy dla zapytania rzecznik praw obywatelskich

Nie ma szczegółowych regulacji

RPO podkreśla, że nie ma szczegółowych regulacji dotyczących warunków transportowania dzieci, w szczególności rodzaju środka transportu, konieczności dostosowania go do stanu zdrowia. Nie gwarantuje się też nieletniemu obecności jego opiekuna prawnego lub personelu medycznego.

Dodał, że brak jest analogicznej regulacji dotyczącej pobytów tymczasowych. W tym przypadku nie ma też wskazania, kto jest za to odpowiedzialny.

Dane statystyczne Ministerstwa Zdrowia pokazują, że w 2017 r. tylko do czterech placówek nieletni dowożeni byli transportem sanitarnym. Połowę przewieziono pojazdami policyjnymi, część transportowała rodzina lub ośrodek wychowawczy.

- Przewożenie do właściwej placówki może trwać wiele godzin. Brak opieki bliskiej osoby lub opiekuna jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa, zdrowia, a być może i życia takiego dziecka. Może też spowodować traumatyczne doświadczenie - pisze Adam Bodnar.

Minister zdrowia dostrzega konieczność regulacji

Minister Zdrowia w odpowiedzi przesłanej RPO przyznał, że kwestie te powinny zostać uregulowane ustawowo. Wskazał jednocześnie na prace nad nowelizacją ustawy o postępowaniu wobec nieletnich prowadzonych w resorcie sprawiedliwości. Projekt - jak wynika z nieoficjalnych informacji Prawo.pl jest już praktycznie gotowy. Zakładał on m.in. obniżenie wieku popełnienia czynu karalnego i wprowadzenie granicy wiekowej przejawów demoralizacji - od 10 lat. Resort ostatecznie zrezygnował jednak z obniżenia wieku popełnienia czynu karalnego.

źródło: https://www.prawo.pl/prawnicy-sady/nieletni-przewozeni-do-psychiatryka-niezgodnie-z-prawem-rpo,360274.html

Brexit – co to oznacza dla podatników i przedsiębiorców


Znalezione obrazy dla zapytania brexit
W debacie wokół brexitu często zapominamy o bardzo ważnych kwestiach. O ile umowa pomiędzy Wielką Brytanią i Unią Europejską zostanie ratyfikowana, wystąpi okres przejściowy. Jeśli ostatecznie nie zostanie przyjęta, to już za 2,5 miesiąca nastąpi twardy brexit. Zachowajmy jednak optymizm – wiele może się jeszcze wydarzyć – pisze Tomasz Barańczyk, partner PwC.

Umowa pomiędzy obiema stronami wciąż jest realna i przy pozytywnym scenariuszu należy przypomnieć dotychczasowe propozycje, czyli okres przejściowy w procesie wychodzenia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Miał on obowiązywać już od 30 marca 2019 roku do 31 grudnia 2020 roku i pozwolić obu stronom na wypracowanie przyszłego porozumienia handlowego. Wcześniej przedstawiciele Unii wspominali nawet o możliwym wydłużeniu tego okresu do 2022 roku. W tym czasie Wielka Brytania nie będzie już członkiem Unii Europejskiej i nie będzie miała głosu w Radzie Europejskiej, ale nadal będą obowiązywały ją wszystkie przepisy dotyczące wspólnego rynku UE, unii celnej Unii, a także m.in. swoboda przepływu osób. Dopiero po tym okresie należy spodziewać się znaczących zmian dla podatników i przedsiębiorców realizujących umowy handlowe pomiędzy Polską i Wielką Brytanią.

Ryzyko dużych zmian w podatkach

Zmiany, zmiany, zmiany to kwestie już nieuchronne dla wszystkich przedsiębiorców i podatników. Co jednak konkretnie może oznaczać scenariuszy no deal, czyli twardy brexit. Wówczas rośnie duże prawdopodobieństwo, że przedsiębiorców będą czekały cła na większość towarów na poziomie stawek obowiązujących dla państw trzecich. Dodatkowo może dojść zapłata VAT od importu towarów na granicy oraz zmiana zasad poboru akcyzy. Bez wątpienia mogą się pojawić raczej długotrwałe i wnikliwe – wobec obecnych procedur – kontrole graniczne, celne, fitosanitarne i weterynaryjne. Prawie pewne wówczas będą utrudnienia w eksporcie zwierząt i towarów pochodzenia zwierzęcego w sytuacji wystąpienia chorób zwierząt. Można założyć, że dojdzie do wyższych kosztów związanych z dostosowaniem do nowych brytyjskich standardów technicznych i różnego rodzaju norm. Księgowe systemy informatyczne w wielu firmach będą wymagać nowych elementów i udoskonaleń, a to będzie na pewno kosztowało. Twardy brexit oznaczać też będzie utrudnienia dla naszej branży logistycznej i transportowej. Dziś według różnych szacunków 2 tys. polskich ciężarówek z towarami wjeżdża do Wielkiej Brytanii dziennie. Mogę sobie wyobrazić wariant nowych przepisów – np. konieczność posiadania zezwoleń umożliwiających transport drogowy. Do tego dochodzą potencjalne utrudnienia w świadczeniu usług na terytorium tego kraju – zwłaszcza tych transgranicznych. Pytanie też co z pracownikami delegowanymi no i na końcu wiele niewiadomych może wzbudzić potencjalnie nowa procedury transferu danych osobowych do Wielkiej Brytanii.

Rynek pracy istotnym tematem

Kluczowy dla Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii, czy dla Brytyjczyków mieszkających w Polsce wydaje się rynek pracy i swobodny przepływ obywateli. Dodatkowo istotne będą regulacje rynku pracy i rynku usług związanych z transportem drogowym, które zdecydowanie są polską specjalnością w UE. Dodałbym wszelkie przepisy wpływające na przemysł motoryzacyjny i rolno-spożywczy, ewentualne przepisy celne i inne regulacje dotyczące zgodności, które mogą pojawić się w kolejnych latach.

Struktura polskiego eksportu do Wielkiej Brytanii jest zdominowana przez towary o wysokim stopniu przetworzenia, a do najpopularniejszych kategorii w polskim eksporcie należą: urządzenia mechaniczne, w tym telekomunikacja, rejestracja i reprodukcja dźwięku, pojazdy drogowe, maszyny biurowe i urządzenia do automatycznego przetwarzania danych, maszyny elektryczne, aparatura i inne urządzenia, meble i części mebli.
Skutki dla eksportu

Szczególne znaczenie w polskim eksporcie do Wielkiej Brytanii zajmuje sektor rolno-spożywczy, którego wartość rośnie. Tylko w 2015 r. Wielka Brytania była odpowiedzialna za 9 proc. polskiego eksportu produktów rolno-spożywczych. Ten rynek stał się więc drugim co do wielkości importerem (pierwszym są Niemcy z udziałem ponad 20 proc.). Tendencja wzrostowa utrzymuje się m.in. w sprzedaży polskiego mięsa.

Już widzimy, że Republika Czeska wypiera Wielką Brytanię z drugiego miejsca w rankingu kierunków naszego eksportu. Naszym zdaniem wynika to z obawy przedsiębiorców właśnie o przyszłość współpracy z odbiorcami w Wielkiej Brytanii. Zarządzanie tymi lękami i utrzymanie tradycyjnie świetnych relacji we współpracy z Wielką Brytanią jest ważnym zadaniem dla rządów. Dla przedsiębiorców teraz jest to okres na przygotowanie scenariuszy rozwoju ich kondycji finansowej i pozycji eksportowej – w dwóch wariantach twardego brexitu i uzgodnionej umowy handlowej między europejską wspólnotą a Londynem. Teraz to czas na taką właśnie reakcję.

źródło: https://www.prawo.pl/podatki/skutki-brexitu-dla-polskich-firm-opinia-tomasz-baranczyk-pwc,359274.html